niedziela, 26 sierpnia 2018

Dzieje, czy historia? - tom pierwszy: Loża równowagi.


Nowelka Dzieje, czy historia? wydana nakładem autora pod marką Wedar (TM), ukazała się w roku 2021. Format kieszonkowy A6 okazał się strzałem w dziesiątkę.
Dzieje, czy historia?, główna bohaterka Kamila Iskon, ujawniać będzie sprzeczność przyjętych historii z faktycznymi wydarzeniami. W pierwszym tomiku Kamila musi wykazać swoją przydatność dla Loży Równowagi.

Myśl przewodnia: 
Nikt ci nie uwierzy.
Możesz podawać fakty,
pisać prawdę,
 ale nikt ci nie uwierzy.
Patrzysz, a nie widzisz,
Słuchasz, a nie słyszysz,
Dlaczego miałbyś uwierzyć?


Dzieje czy historia? Pytanie trafne i istotne. Dzieje są zapisem (pamięcią) faktycznych wydarzeń. Historia jest opowieścią napisaną przez zwycięzców, którzy rozstrzygają o różnicy pomiędzy jednym pojęciem a drugim.
Od dawna na całym świecie manipuluje się wiedzą o minionych wydarzeniach, by przyniosła korzyści temu, kto obecnie rządzi. Prawda jednak, jak oliwa, zawsze wypływa na wierzch. Nie pomogło niszczenie w ogniu ksiąg i zwojów, ani też rytualne palenie kobiet wiedzących, nazwanych swego czasu dla potrzeby chwili czarownicami. Słowo „czarownica” jest żeńskim odpowiednikiem wyrazu „czarodziej”, którego etymologia odnosi do różnych znaczeń. Jedno z nich związane jest ze słowiańskim bogiem Rodem: cza-rod-ziej. Słowo to funkcjonuje w formie inskrypcji runicznej, o ile run używamy jako sylab, a nie pojedynczych liter. Imię Rod występuje w wielu znanych nam słowach, takich jak np.:. rod-zina, rod-zeństwo, przy-rod-a. Można więc stwierdzić, iż czarownica była osobą, która posiada wiedzę bezpośrednio od boga Roda. Z pewnego powodu, którego jeszcze nie znam, kobieta była nie tylko rodzącą (rod-zącą) dzieci, gospodynią, partnerką, gdyż przede wszystkim właśnie kobieta-partnerka była ostoją materializacji. Ona sama nie mogła przy tym jednak pragnąć i materializować, mówiąc w skrócie, gdyż tylko w połączeniu z mężczyzną kobieta osiągała swoją pełnię.
W okresie istnienia państwa słowiańskiego słowa miały ogromne znaczenie, bo były nośnikiem wartości i pozwalały ludziom wyrażać pragnienia, które dzięki temu łatwiej im było realizować. Ktoś jednak postanowił ten język zmienić. Około trzystu lat temu w życiu ludów Europy zaszło wiele zmian. Dzieje zastąpiła historia, zmieniły się języki, przewartościowały słowa. Wszystko natomiast przebiegło w tak płynny sposób, że niewielu zwróciło uwagę na przeobrażenia. Popularne w dzisiejszej Polsce słowo „kochać”, tak naprawdę nie znaczy nic, bo nie ma swojego rzeczownika. Zatarła się pamięć pieczołowicie przechowywana przez tysiąclecia. Jednak dzięki grupie zaradnych ludzi wiedza ta przetrwała w dwóch formach. Pierwsza z nich funkcjonuje w Trójwymiarze. Ze względu na enigmatyczny charakter trudno o niej opowiedzieć osobom, które tej sfery nie znają w sposób zrozumiały i wyczerpujący. Druga forma to zapis dziejów za pomocą sylab runicznych znany jako: Wedy, w postaci: Santi i Haratii. Wiedza zawarta w pradawnych inskrypcjach także nie jest dostępna dla wszystkich − na szczęście – jednak łatwiej o niej opowiadać. Z tego samego powodu istnieje wiele podróbek rzekomo spisanej wiedzy. Nie trzeba być jednak ekspertem, żeby odróżnić przekaz prawdziwy od wykreowanego. Przodkowie Słowian byli świadomi tego, że różne interpretacje tej samej księgi (zapisu dziejów) mogą być odmienne i prowadzić do nieoczekiwanych wniosków. To powód, dla którego trzeba ją poczuć całym sobą i oddzielić od wpływu własnych przekonań. Tylko wtedy taką wiedzę można zrozumieć. Przy innym podejściu powstaje bałagan. Analogiczne sytuacje zdarzały się w przypadku Biblii, którą tłumaczyli wyznawcy rozmaitych opcji religijnych. Ze względu na fleksję oraz inne zawiłości języka słowo oryginalne może zyskiwać wiele różnych znaczeń w przekładzie. Przykładowo katoliccy tłumacze Pisma Świętego odczytali starogreckie słowo „stauros” jako „krzyż”, gdy Świadkowie Jehowy przetłumaczyli je jako „pal”. Na tym gruncie powstają rozbieżności interpretacyjne, a nierzadko także konflikty. Więcej dowodów nie potrzeba. Choć można byłoby przejrzeć dzieła dziejopisów takich jak Herodot z Halikarnasu, który opisywał krainę Mazowię, podobnie jak i dzieła: Aleksandra Brücknera, Rodrigo Zamorano i Al-Bakriego.
Najwięcej dzieł historycznych sporządzono po łacinie, czyli w języku martwym o niezmiennej fleksji. Dlatego tekst napisany w tym języku dwa tysiące lat temu brzmi tak samo dzisiaj. Przy obecnym poziomie techniki, niewiele potrzeba, aby sporządzić zupełnie nowy obraz przeszłości. Fałszerze mają bogaty wachlarz narzędzi i metod, przy pomocy których z łatwością mogą stworzyć wiarygodny falsyfikat. Nikt do tej pory – a mamy rok 2018 – nie potrafi niczego powiedzieć na temat Rękopisu Wojnicza − najbardziej zagadkowej księgi świata, choć eksperci powszechnie wypowiadają się o dziełach mających rzekomo dwa tysiące lat i więcej. To zastanawiające zwłaszcza, że księgi w przeszłości zapisywano bardzo starannie zarówno ze strony graficznej, językowej i kaligraficznej. Nawet drugorzędne uwagi posiadały idealną formę językową i estetyczną, jako pozbawione błędów, kreśleń i poprawek. Dawno już zaczęło funkcjonować przekonanie, że człowieka inteligentnego cechuje niewyraźne pismo, zaś wszelkie przekazy z przeszłości są zbyt doskonałe. Przedstawiono nam  jedynie dzieła, bez żadnych notatek, czy też bez uwag na marginesie, a zapewne każdy z was zna kogoś, kto nie potrafi przeczytać tekstu, który sam zanotował, zaś kiedy tej osobie przyjrzymy się bliżej możemy tylko potwierdzić powyższe.
Od niedawna przestałem palić swoje odręczne teksty, bo pomimo tego, że o komputerach mogę nauczać, swoje powieści piszę odręcznie na papierze i dobrze wiem, jak wygląda tekst powstały w wyniku szybkiego notowania myśli. Inni zapewne też musieli mieć jakieś brudnopisy, pokreślone strony, które pomogły powstać gotowym pracom. Twórca dzieła, fizyk, czy też inny wynalazca, nie zastanawia się nad tym, jak będzie wyglądało jego pismo. Liczy się, aby zanotować jak najszybciej. Gdzie są więc podręczne notatki, teksty z rozważaniami, zapisane naprędce „złote myśli”(zło-te myśli)? Poznajemy końcowy efekt procesu tworzenia: dzieło. Podobnie czytelnik, biorąc do ręki książkę, niewiele wie na temat poprawek, adiustacji, redakcji, korekty i pozostałej drogi, jaką musi odbyć powieść, by stać się książką. Skąd, więc taki dziejopis opowiadający wydarzenia sprzed tysiąca lat czerpał swoją wiedzę? Musiał posiadać swoje źródło informacji. Załóżmy, że takie dzieła istniały. Gdzie dziejopis je znalazł? Poszedł do biblioteki i wypożyczył stare teksty, które napisano w języku, jaki akurat on znał? Samą Biblię pisano w wielu językach. A dzieje świata? Na czym Herdot, zwany: „ojcem historii”, opierał swoją wiedzę? Skąd czerpał wiadomości? Daleka przeszłość jest wielkim znakiem zapytania. Ktoś powie o egipskich hieroglifach zawartych na ścianach starych budowli. Jak stare są te budowle? A jeżeli ktoś zadał sobie trud, aby przekazać nieprawdziwe informacje? I dlaczego zapis dziejów umieszczano by w grobowcu, który po pochówku został zamknięty i zapieczętowany na wieki?
Stroje od starożytności do dziś też mają ogromne znacznie. Jest pewna nauka, która potwierdza moje słowa. Dziś na filmach możemy zauważyć, że mag, mędrzec, nosi długą szatę na kształt sukni. Jak ubierają się księża katoliccy? Moda modą, a rzeczywistość jest rzeczywistością. Moda dziś kształtuje stroje, szczególnie stroje kobiece. I właśnie kobiecie odbiera się tę ważną możliwość ubierając ją w spodnie, co nam właśnie przekazuje wiedza o Słowianach.
Dziś wydaje nam się, że starożytni zamierzali przekazać nam swoją wiedzę. Dlaczego mieli by tak zrobić? Dlaczego mieliby robić tak, jak my dziś, kilka tysięcy lat później tego oczekujemy?
Przystępując do pisania tekstu pod wymienionym tytułem, wiedziałem jeszcze mało. Moja wiedza rozszerzała się w czasie pisania będąca jak kropla wody, która powiększa kałużę.
Pomysł do napisania książki pod tytułem: „Dzieje, czy historia”, zrodził się, kiedy została ujawniona prawda o faktycznych losach transatlantyka Titanic, która polegała na podmianie statków Titanic nr 401 na Olimpic nr 400, w celu wyłudzenia ubezpieczenia za uszkodzony statek z powodu błędu ludzkiego, co zostało udowodnione przez wiele ekip, że na dnie oceanu spoczywa wrak o numerze 400. Badacze oglądający wrak spoczywający na dnie wielokrotnie dostrzegli numer statku. A w czasie zatonięcia nikt nie zakładał, że kiedykolwiek człowiek zejdzie na taką głębokość. Tu mamy zdarzenia, które liczą zaledwie sto lat, i byliśmy światkami ogromnej manipulacji, w którą uwierzyła większość i tylko dzięki grupie nielicznych, ich pragnieniu poznania, udało się ujawnić manipulację. Jakie więc inne manipulacje przeprowadzano przez stulecia? A przez tysiąclecia?
Prawda zawsze wychodzi na jaw. Może czasem potrzeba więcej czasu, ale zawsze zostanie ujawniona. W sumie fakty mają znaczenie w chwili obecnej, bo wtedy się rozwijają, mają miejsce. Człowiek manipulujący osiąga cel dziś, choć jutro może zostać uznany za ostatniego kłamcę. Rzeczywistość wielokrotnie oczyściła z podejrzeń ludzi, którzy zmarli w niesławie, gdyż taka sytuacja dla tej chwili okazała się wygodna. Oczerniony niesłusznie człowiek umiera w niesławie. Ale pozostawia swoisty testament − swoją ostatnią myśl, która po wielu latach nadal funkcjonuje, staje się siłą, którą obalić jest trudno. I można zauważyć, że żyjący człowiek jest o wiele słabszy niż myśl, którą po sobie zostawia.
Istnieje tak wiele nauk o rozwoju człowieka. Jak grzyby po deszczu powstali różni nauczyciele rozwoju osobistego. I często człowiek o zerowej wiedzy, usiłuje uczyć kogoś, kto posiada wiedzę. Prawa natury nie da się zmienić. Nie da się wymazać pamięci istniejącej w genach, choć naukowcy od wielu lat nad tym pracują. Wiedza zawsze odżywa. Często człowiek niepozorny stanowi największe zagrożenie, bo posiada wiedzę. Wielokrotnie próbowano zabić wiedzę w ludziach. Nie tylko przez palenie wiedzących kobiet, ale przez różne tortury, głównie prowadzone przez kościół katolicki. Katowano ludzi na śmierć, nie wiedząc o tym, że zabijając człowieka czynią go o wiele silniejszym. Człowiek, który żyje, zmienia myśli i można go uszczęśliwić, zniesławić, w efekcie doprowadzić do zmiany myślenia. Ale myśl, która pozostaje po zmarłym nie może zostać poddana modyfikacji. Gdyby współczesna nauka o myśli miała sens, według niej nie istniałoby niewolnictwo, bo niewolnik pragnie wolności — te marzenia tysięcy, czy milionów ludzi, zostały osiągnięte dopiero po ich śmierci.
Pisarz, muzyk, malarz, po śmierci osiąga sukces. Czyli mówimy tu po raz kolejny o sile myśli człowieka. Marzeniem tego pisarza było osiągnięcie sukcesu. Osiągnął go dopiero wtedy, gdy jego myśl nie mogła zostać zmodyfikowana przez niego samego. Wielu słynnych malarzy za życia klepało biedę, ich dzieła kupowali znajomi najczęściej litując się nad losem autora. Zastosowano tu pewną formę „lekarstwa”: strach przed śmiercią. A jeżeli śmierć jest zwycięstwem? O samej śmierci dziś, przy obecnej technice, wiemy tyle samo, co wiedziano przed tysiącami lat. Z Biblii dowiadujemy się, że człowiek umiera i jego ciało zmienia się w proch. A co dalej? Czy dzisiejsza wiedza, technika lub religie, są w stanie trafnie odpowiedzieć? Wiemy tylko tyle, że otrzymaliśmy materialne ciało, aby tu i teraz coś wykonać, przeżyć, doświadczyć. Ale nie wiemy, co dalej…
Cykl powieści „Dzieje, czy historia” ukazany został w postaci ujawniania zagadek z przeszłości. Główna bohaterka Kamila Iskon, dziewczyna, która zaledwie przed kilkoma dniami ukończyła Historię Sztuki, zostaje zauważona przez „Lożę Równowagi”. Zanim przystąpi do właściwych zadań musi się wiele nauczyć, odnaleźć Lożę, i poradzić sobie z jej przeciwnikami. Nazwisko nie jest przypadkowe, bo jest słowem o wielkim znaczeniu.
Od dawna już nosiłem się z zamierzeniem napisania dzieła historycznego, ale do tego potrzeba dostępu do informacji, które nie istnieją i powoływania się na źródła, które nigdy nie zostały sporządzone. Powieść „fantazy”, choć może zawierać fakty, nadal pozostaje powieścią „fantazy”, bo nikt nie zarzuci wówczas braku materiałów źródłowych. Mimo tego pragnąłem zachować rodzaj akcji powieści typowy dla mojego stylu. Zagadki stające do rozwiązania przed bohaterką pojawiają się dopiero w kolejnych tomach. W tej powieści zadania Kamili nie są jeszcze wystarczająco skomplikowane.
Jak bardzo zmyślona jest ta opowieść, a jak wiele zawiera faktów, każdy może przekonać się sam…