Nowelka Dzieje, czy historia? wydana nakładem autora pod marką Wedar (TM), ukazała się w roku 2021. Format kieszonkowy A6 okazał się strzałem w dziesiątkę.
Dzieje, czy historia?, główna bohaterka Kamila Iskon, ujawniać będzie sprzeczność przyjętych historii z faktycznymi wydarzeniami. W pierwszym tomiku Kamila musi wykazać swoją przydatność dla Loży Równowagi.
Dzieje, czy historia?, główna bohaterka Kamila Iskon, ujawniać będzie sprzeczność przyjętych historii z faktycznymi wydarzeniami. W pierwszym tomiku Kamila musi wykazać swoją przydatność dla Loży Równowagi.
Myśl przewodnia:
Nikt ci nie uwierzy.
Możesz podawać fakty,
pisać prawdę,
ale nikt ci nie uwierzy.
Patrzysz, a nie widzisz,
Słuchasz, a nie słyszysz,
Dlaczego miałbyś uwierzyć?
Dzieje czy historia? Pytanie trafne i istotne. Dzieje są zapisem
(pamięcią) faktycznych wydarzeń. Historia jest opowieścią napisaną przez
zwycięzców, którzy rozstrzygają o różnicy pomiędzy jednym pojęciem a drugim.
Od dawna na całym świecie manipuluje się wiedzą o minionych
wydarzeniach, by przyniosła korzyści temu, kto obecnie rządzi. Prawda jednak,
jak oliwa, zawsze wypływa na wierzch. Nie pomogło niszczenie w ogniu ksiąg i
zwojów, ani też rytualne palenie kobiet wiedzących, nazwanych swego czasu dla
potrzeby chwili czarownicami. Słowo „czarownica” jest żeńskim odpowiednikiem
wyrazu „czarodziej”, którego etymologia odnosi do różnych znaczeń. Jedno z nich
związane jest ze słowiańskim bogiem Rodem: cza-rod-ziej. Słowo to funkcjonuje w
formie inskrypcji runicznej, o ile run używamy jako sylab, a nie pojedynczych
liter. Imię Rod występuje w wielu znanych nam słowach, takich jak np.:.
rod-zina, rod-zeństwo, przy-rod-a. Można więc stwierdzić, iż czarownica była
osobą, która posiada wiedzę bezpośrednio od boga Roda. Z pewnego powodu,
którego jeszcze nie znam, kobieta była nie tylko rodzącą (rod-zącą) dzieci,
gospodynią, partnerką, gdyż przede wszystkim właśnie kobieta-partnerka była
ostoją materializacji. Ona sama nie mogła przy tym jednak pragnąć i materializować,
mówiąc w skrócie, gdyż tylko w połączeniu z mężczyzną kobieta osiągała swoją pełnię.
W okresie istnienia państwa słowiańskiego słowa miały ogromne
znaczenie, bo były nośnikiem wartości i pozwalały ludziom wyrażać pragnienia,
które dzięki temu łatwiej im było realizować. Ktoś jednak postanowił ten język
zmienić. Około trzystu lat temu w życiu ludów Europy zaszło wiele zmian. Dzieje
zastąpiła historia, zmieniły się języki, przewartościowały słowa. Wszystko
natomiast przebiegło w tak płynny sposób, że niewielu zwróciło uwagę na
przeobrażenia. Popularne w dzisiejszej Polsce słowo „kochać”, tak naprawdę nie
znaczy nic, bo nie ma swojego rzeczownika. Zatarła się pamięć pieczołowicie
przechowywana przez tysiąclecia. Jednak dzięki grupie zaradnych ludzi wiedza ta
przetrwała w dwóch formach. Pierwsza z nich funkcjonuje w Trójwymiarze. Ze
względu na enigmatyczny charakter trudno o niej opowiedzieć osobom, które tej
sfery nie znają w sposób zrozumiały i wyczerpujący. Druga forma to zapis
dziejów za pomocą sylab runicznych znany jako: Wedy, w postaci: Santi i Haratii.
Wiedza zawarta w pradawnych inskrypcjach także nie jest dostępna dla wszystkich
− na szczęście – jednak łatwiej o niej opowiadać. Z tego samego powodu istnieje
wiele podróbek rzekomo spisanej wiedzy. Nie trzeba być jednak ekspertem, żeby
odróżnić przekaz prawdziwy od wykreowanego. Przodkowie Słowian byli świadomi
tego, że różne interpretacje tej samej księgi (zapisu dziejów) mogą być odmienne
i prowadzić do nieoczekiwanych wniosków. To powód, dla którego trzeba ją poczuć
całym sobą i oddzielić od wpływu własnych przekonań. Tylko wtedy taką wiedzę
można zrozumieć. Przy innym podejściu powstaje bałagan. Analogiczne sytuacje
zdarzały się w przypadku Biblii, którą tłumaczyli wyznawcy rozmaitych opcji
religijnych. Ze względu na fleksję oraz inne zawiłości języka słowo oryginalne
może zyskiwać wiele różnych znaczeń w przekładzie. Przykładowo katoliccy
tłumacze Pisma Świętego odczytali starogreckie słowo „stauros” jako „krzyż”, gdy Świadkowie Jehowy przetłumaczyli je
jako „pal”. Na tym gruncie powstają rozbieżności interpretacyjne, a nierzadko
także konflikty. Więcej dowodów nie potrzeba. Choć można byłoby przejrzeć
dzieła dziejopisów takich jak Herodot z Halikarnasu, który opisywał krainę
Mazowię, podobnie jak i dzieła: Aleksandra Brücknera, Rodrigo Zamorano i
Al-Bakriego.
Najwięcej dzieł historycznych sporządzono po łacinie, czyli w języku
martwym o niezmiennej fleksji. Dlatego tekst napisany w tym języku dwa tysiące
lat temu brzmi tak samo dzisiaj. Przy obecnym poziomie techniki, niewiele
potrzeba, aby sporządzić zupełnie nowy obraz przeszłości. Fałszerze mają bogaty
wachlarz narzędzi i metod, przy pomocy których z łatwością mogą stworzyć wiarygodny
falsyfikat. Nikt do tej pory – a mamy rok 2018 – nie potrafi niczego powiedzieć
na temat Rękopisu Wojnicza − najbardziej zagadkowej księgi świata, choć
eksperci powszechnie wypowiadają się o dziełach mających rzekomo dwa tysiące
lat i więcej. To zastanawiające zwłaszcza, że księgi w przeszłości zapisywano
bardzo starannie zarówno ze strony graficznej, językowej i kaligraficznej.
Nawet drugorzędne uwagi posiadały idealną formę językową i estetyczną, jako
pozbawione błędów, kreśleń i poprawek. Dawno już zaczęło funkcjonować
przekonanie, że człowieka inteligentnego cechuje niewyraźne pismo, zaś wszelkie
przekazy z przeszłości są zbyt doskonałe. Przedstawiono nam jedynie dzieła, bez żadnych notatek, czy też
bez uwag na marginesie, a zapewne każdy z was zna kogoś, kto nie potrafi
przeczytać tekstu, który sam zanotował, zaś kiedy tej osobie przyjrzymy się
bliżej możemy tylko potwierdzić powyższe.
Od niedawna przestałem palić swoje odręczne teksty, bo pomimo tego, że
o komputerach mogę nauczać, swoje powieści piszę odręcznie na papierze i dobrze
wiem, jak wygląda tekst powstały w wyniku szybkiego notowania myśli. Inni
zapewne też musieli mieć jakieś brudnopisy, pokreślone strony, które pomogły
powstać gotowym pracom. Twórca dzieła, fizyk, czy też inny wynalazca, nie
zastanawia się nad tym, jak będzie wyglądało jego pismo. Liczy się, aby
zanotować jak najszybciej. Gdzie są więc podręczne notatki, teksty z rozważaniami,
zapisane naprędce „złote myśli”(zło-te myśli)? Poznajemy końcowy efekt procesu
tworzenia: dzieło. Podobnie czytelnik, biorąc do ręki książkę, niewiele wie na
temat poprawek, adiustacji, redakcji, korekty i pozostałej drogi, jaką musi
odbyć powieść, by stać się książką. Skąd, więc taki dziejopis opowiadający
wydarzenia sprzed tysiąca lat czerpał swoją wiedzę? Musiał posiadać swoje
źródło informacji. Załóżmy, że takie dzieła istniały. Gdzie dziejopis je
znalazł? Poszedł do biblioteki i wypożyczył stare teksty, które napisano w
języku, jaki akurat on znał? Samą Biblię pisano w wielu językach. A dzieje
świata? Na czym Herdot, zwany: „ojcem historii”, opierał swoją wiedzę? Skąd
czerpał wiadomości? Daleka przeszłość jest wielkim znakiem zapytania. Ktoś
powie o egipskich hieroglifach zawartych na ścianach starych budowli. Jak stare
są te budowle? A jeżeli ktoś zadał sobie trud, aby przekazać nieprawdziwe
informacje? I dlaczego zapis dziejów umieszczano by w grobowcu, który po
pochówku został zamknięty i zapieczętowany na wieki?
Stroje od starożytności do dziś też mają ogromne znacznie. Jest pewna
nauka, która potwierdza moje słowa. Dziś na filmach możemy zauważyć, że mag,
mędrzec, nosi długą szatę na kształt sukni. Jak ubierają się księża katoliccy?
Moda modą, a rzeczywistość jest rzeczywistością. Moda dziś kształtuje stroje,
szczególnie stroje kobiece. I właśnie kobiecie odbiera się tę ważną możliwość
ubierając ją w spodnie, co nam właśnie przekazuje wiedza o Słowianach.
Dziś wydaje nam się, że starożytni zamierzali przekazać nam swoją
wiedzę. Dlaczego mieli by tak zrobić? Dlaczego mieliby robić tak, jak my dziś,
kilka tysięcy lat później tego oczekujemy?
Przystępując do pisania tekstu pod wymienionym tytułem, wiedziałem
jeszcze mało. Moja wiedza rozszerzała się w czasie pisania będąca jak kropla
wody, która powiększa kałużę.
Pomysł do napisania książki pod tytułem: „Dzieje, czy historia”,
zrodził się, kiedy została ujawniona prawda o faktycznych losach transatlantyka
Titanic, która polegała na podmianie statków Titanic nr 401 na Olimpic nr 400,
w celu wyłudzenia ubezpieczenia za uszkodzony statek z powodu błędu ludzkiego,
co zostało udowodnione przez wiele ekip, że na dnie oceanu spoczywa wrak o
numerze 400. Badacze oglądający wrak spoczywający na dnie wielokrotnie
dostrzegli numer statku. A w czasie zatonięcia nikt nie zakładał, że
kiedykolwiek człowiek zejdzie na taką głębokość. Tu mamy zdarzenia, które liczą
zaledwie sto lat, i byliśmy światkami ogromnej manipulacji, w którą uwierzyła
większość i tylko dzięki grupie nielicznych, ich pragnieniu poznania, udało się
ujawnić manipulację. Jakie więc inne manipulacje przeprowadzano przez stulecia?
A przez tysiąclecia?
Prawda zawsze wychodzi na jaw. Może czasem potrzeba więcej czasu, ale
zawsze zostanie ujawniona. W sumie fakty mają znaczenie w chwili obecnej, bo
wtedy się rozwijają, mają miejsce. Człowiek manipulujący osiąga cel dziś, choć
jutro może zostać uznany za ostatniego kłamcę. Rzeczywistość wielokrotnie
oczyściła z podejrzeń ludzi, którzy zmarli w niesławie, gdyż taka sytuacja dla
tej chwili okazała się wygodna. Oczerniony niesłusznie człowiek umiera w niesławie.
Ale pozostawia swoisty testament − swoją ostatnią myśl, która po wielu latach
nadal funkcjonuje, staje się siłą, którą obalić jest trudno. I można zauważyć,
że żyjący człowiek jest o wiele słabszy niż myśl, którą po sobie zostawia.
Istnieje tak wiele nauk o rozwoju człowieka. Jak grzyby po deszczu
powstali różni nauczyciele rozwoju osobistego. I często człowiek o zerowej
wiedzy, usiłuje uczyć kogoś, kto posiada wiedzę. Prawa natury nie da się
zmienić. Nie da się wymazać pamięci istniejącej w genach, choć naukowcy od
wielu lat nad tym pracują. Wiedza zawsze odżywa. Często człowiek niepozorny
stanowi największe zagrożenie, bo posiada wiedzę. Wielokrotnie próbowano zabić
wiedzę w ludziach. Nie tylko przez palenie wiedzących kobiet, ale przez różne
tortury, głównie prowadzone przez kościół katolicki. Katowano ludzi na śmierć,
nie wiedząc o tym, że zabijając człowieka czynią go o wiele silniejszym.
Człowiek, który żyje, zmienia myśli i można go uszczęśliwić, zniesławić, w
efekcie doprowadzić do zmiany myślenia. Ale myśl, która pozostaje po zmarłym
nie może zostać poddana modyfikacji. Gdyby współczesna nauka o myśli miała
sens, według niej nie istniałoby niewolnictwo, bo niewolnik pragnie wolności —
te marzenia tysięcy, czy milionów ludzi, zostały osiągnięte dopiero po ich
śmierci.
Pisarz, muzyk, malarz, po śmierci osiąga sukces. Czyli mówimy tu po raz
kolejny o sile myśli człowieka. Marzeniem tego pisarza było osiągnięcie
sukcesu. Osiągnął go dopiero wtedy, gdy jego myśl nie mogła zostać
zmodyfikowana przez niego samego. Wielu słynnych malarzy za życia klepało
biedę, ich dzieła kupowali znajomi najczęściej litując się nad losem autora.
Zastosowano tu pewną formę „lekarstwa”: strach przed śmiercią. A jeżeli śmierć
jest zwycięstwem? O samej śmierci dziś, przy obecnej technice, wiemy tyle samo,
co wiedziano przed tysiącami lat. Z Biblii dowiadujemy się, że człowiek umiera
i jego ciało zmienia się w proch. A co dalej? Czy dzisiejsza wiedza, technika
lub religie, są w stanie trafnie odpowiedzieć? Wiemy tylko tyle, że
otrzymaliśmy materialne ciało, aby tu i teraz coś wykonać, przeżyć,
doświadczyć. Ale nie wiemy, co dalej…
Cykl powieści „Dzieje, czy historia” ukazany został w postaci
ujawniania zagadek z przeszłości. Główna bohaterka Kamila Iskon, dziewczyna,
która zaledwie przed kilkoma dniami ukończyła Historię Sztuki, zostaje
zauważona przez „Lożę Równowagi”. Zanim przystąpi do właściwych zadań musi się
wiele nauczyć, odnaleźć Lożę, i poradzić sobie z jej przeciwnikami. Nazwisko
nie jest przypadkowe, bo jest słowem o wielkim znaczeniu.
Od dawna już nosiłem się z zamierzeniem napisania dzieła historycznego,
ale do tego potrzeba dostępu do informacji, które nie istnieją i powoływania
się na źródła, które nigdy nie zostały sporządzone. Powieść „fantazy”, choć
może zawierać fakty, nadal pozostaje powieścią „fantazy”, bo nikt nie zarzuci
wówczas braku materiałów źródłowych. Mimo tego pragnąłem zachować rodzaj akcji
powieści typowy dla mojego stylu. Zagadki stające do rozwiązania przed
bohaterką pojawiają się dopiero w kolejnych tomach. W tej powieści zadania
Kamili nie są jeszcze wystarczająco skomplikowane.
Jak bardzo zmyślona jest ta opowieść, a jak wiele zawiera faktów, każdy
może przekonać się sam…