poniedziałek, 16 sierpnia 2021

 

Drogą pod prąd - jest to pełna wersja powieści o mieszkańcach biomechanicznej wyspy Wedar (dawniej Eden). Wedar - wedy i dar, co daje dar wiedzy. Opowieść zaczyna się w roku 1912 i łączy w sobie wiele różnych wątków. Opisuje losy marynarzy na żaglowcu, przedstawia historię Joanny, która w niesamowitych okolicznościach znalazła się pośród mieszkańców Wedaru. Ale przede wszystkim jest opowieścią o niekończącej się walce dobra ze złem. Przeciwnicy usiłują zrobić wszystko, aby biomechaniczna wyspa, o własnej świadomości, poczuła zagrożenie i pozbyła się swoich mieszkańców. Ci zaś w drodze do rozwiązania zagadki przemierzają wiele faktycznych miejsc. Odwiedzają Wyspę Wielkanocną, Maltę, Nan Madol, aż w końcu wędrują przez Indie do Tybetu. Akcja ma też związek z tajemniczym kamieniem AZ (as - doskonały), który jest kolejnym wątkiem powieści i całego cyklu. Kamień AZ noszony przez człowieka daje mu mądrość i ochronę, ale tak naprawdę chroni siebie i nie pozwala noszącemu go być szczęśliwym w miłości. Kamienia nie można ukraść.

Powieść Drogą pod prąd rozpoczyna cykl powieści o mieszkańcach wyspy Wedar, której istnienie jest zagadką. Mieszkańcy Wedaru od stuleci są strażnikami legendarnych skarbów, a wśród nich spoczywa właśnie ten tajemniczy obiekt: kamień AZ, który w tym cyklu ma również związek z rozwojem całej planety.


Akcja powieści ma miejsce w roku 1912, gdy do Wedaru wyrusza kilka fragmentów podzielonego niegdyś na części kamienia AZ. Każdy z władców europejskich państw pragnie taki kamień posiadać u siebie i dowiedziawszy się o istnieniu cudownego obiektu, przyłącza się do Królestwa Tajemniczej Wyspy we wspólnej walce o zdobycie kamienia AZ. Załoga flagowego żaglowca Wedaru: Mervilleux, ma trudną drogę przed sobą.

Umieszczenie akcji powieści na początku ubiegłego stulecia jest jakby streszczeniem istnienia Wedaru przez stulecia. I pozostaje prologiem przed akcją kolejnych powieści rozpoczynających się w latach dziewięćdziesiątych; spojrzeniem na znaną rzeczywistość z punktu widzenia ludzi, którzy znają ten świat w przeciwieństwie do następców Wedaru w kolejnych tomach. Następcy Wedaru muszą poznać ten świat od nowa. Dlatego dałem czytelnikowi możliwość porównania stylu życia ludzi znających wszystko od dawna, a tymi, którzy wszystko muszą poznać. Mieszkańcy Wedaru z początku ubiegłego stulecia znają dobrze swoich wrogów, natomiast nowi muszą ich dopiero poznać.

Fikcyjne miejsca w powieści, a nawet w całym cyklu, zostały stworzone w tym celu, aby nie nawiązywać do przykrych wydarzeń, decyzji i rozkazów znanych monarchów, o których nie uczy się w szkole.
Fikcyjne organizacje nie są wcale tak bardzo wymyślone, a jedynie zostały nadane im nowe nazwy. Każdy, kto zna odrobinę faktów z przeszłości, łatwo domyśli się o jakie organizacje chodzi.

Powieść tę postanowiłem wydać samodzielnie, pod marką Wedar (TM). Z tego powodu zorganizowałem zrzutkę na pokrycie kosztów redakcji książki: https://zrzutka.pl/pf2jrr
Zależy mi na tym, aby powieść została przygotowana do druku w sposób profesjonalny, taki, jak wydawano w Polsce powieści przed rokiem 1990. Bo dziś wiele można powiedzieć...

niedziela, 26 sierpnia 2018

Nigdy nie kop kangura

Trzeci tom powieści z cyklu o Wedarze. Miejsce akcji: Australia.
Bohaterowie wyruszają na wyprawę, aby wypełniać wolę pradziadka głównego bohatera.

od autora:

Zapewne każdy z nas tęskni za miejscem pełnym spokoju, gdzie wyznacznikiem życia jest prawo, a ludzie są szczęśliwi i żyje im się dobrze. Utopia? Może i tak. Tak żyje się ludziom w miejscu zwanym: Wedar. Jednak jak wiecie treść powieści nie dotyczy szarych mieszkańców, ale najwyższych kręgów władzy.
Cykl powieści powstał dawno temu, ale aby zachować aktualność wydarzeń, powieści wielokrotnie przechodziły przemianę przed wydaniem. Główny zarys wydarzeń pozostał bez zmian. Zmieniło się jednak wiele okoliczności i pobocznych zdarzeń. Wiele razy też czytelnicy zostaną zaskoczeni rozwojem i wynikiem akcji. Tak w tej, jak i kolejnych powieściach, które będą dalej wydawane.
Jako autor, staram się pisać w sposób najbardziej realistyczny i nigdy czytelnik nie spotka w moich powieściach rzeczy sprzecznych z rzeczywistością. Nigdy nie napiszę o tym, że w ciężarówce podczas jazdy zawiodły hamulce, gdyż jest to zupełnie niemożliwe. Choć po wydaniu książki „Gdzie jest twój dom, Podróżniku?”, czytelnicy zarzucali mi, że cukier w benzynie nie przynosi złych skutków, jednak temat ten znany był i wykorzystywany wielokrotnie tak w literaturze (Alistair MacLean „Noc bez brzasku”), jak w filmach (Dempsey i Makepeace na tropie), a także w grach komputerowych (No one lives forever 2), ale i ja, podobnie jak poprzednie pokolenia, zostałem wychowany w tym przekonaniu, że cukier w benzynie przynosi szkody. Na swoim podwórku, kiedy dorastałem, widziałem wielokrotnie naprawiane silniki spalinowe i inne sprzęty. Nie jest mi daleki temat pojazdów mechanicznych, bo silniki składałem wielokrotnie, a także zajmowałem się naprawą pojazdów. Jest także wiele innych dziedzin, które poznałem na tyle dobrze, abym mógł o nich pisać, a jeżeli o czymś nie wiem wystarczająco wiele, nie piszę o tym. Jeżeli jednak jakiś temat mnie interesuje poświęcam mu się dogłębnie, analizując wszelkie szczegóły, co odróżnia mnie od wielu pisarzy.
Dużo słów wyjaśniam w przypisach dolnych. Dla wielu ludzi pewne tematy są niepojęte. I tak też po wydaniu książki „Taniec z ogniem na beczce prochu”, ktoś stwierdził, że używam zbyt wielu terminów żeglarskich. Ale nie potrafiłbym nazwać jakiegoś sprzętu, czy też wyposażenia żaglowca, w inny sposób jak ten, który został uznany. Jak to już przedstawił w literaturze Karol Olgierd Borchardt: „reja to reja” — nie ma tu innego terminu, nie ma innego słowa na określenie rei, choć niektórzy nazywaliby je drewnianym drzewcem.
Zwracając uwagę na efekt działania świadomego, który polega na zmianie języka ze słów, które coś znaczą, na słowa bez znaczenia, eliminuję błędne terminy w moich książkach. Słowo „kochać”, jest słowem bez znaczenia, bo nie posiada rzeczownika. Postanowiłem też zrezygnować ze słowa: „broń”, w określeniu pistoletów, rewolwerów, karabinów i innych urządzeń strzeleckich. Broń służy do obrony, określa narzędzia defensywne jak: tarcza, zbroja, a jest zaprzeczeniem określenia urządzeń ofensywnych. Urządzenia strzeleckie nie bronią, bo służą do ataku.
Nic bardziej nie razi mnie niż niewłaściwa terminologia. Pistolet nigdy nie będzie rewolwerem i odwrotnie. Pistolet posiada magazynek w kolbie, a rewolwer bębenek. Tak samo jak pirat, nigdy nie będzie korsarzem i odwrotnie, pirat jest rozbójnikiem morskim, który łamie prawo dla własnego zysku, zaś korsarz działa z polecenia króla, z którym podpisał umowę.
Na statku kiwa, czy kołysze? To pytanie także jest warte uwagi. Kiwa, czyli mówimy o silnym oddziaływaniu. Kołysze spokojne morze. Jeżeli czytaliście książki o tematyce morskiej, wydane przed rokiem 1990, nie spotkacie poprawnie napisanego stwierdzenia, że na statku kołysze, bo na statku kiwa. Być może dla ludzi, którzy nie odróżniają szpadla od łopaty, nie mają takie słowa znaczenia. Różnica jest taka, że ja (wbrew wielu uwagom i sugestiom), piszę książki dla ludzi mądrych, nie dla głupich.
I kto wie, czy wszystko, co wiemy o przeszłości, nie jest zwyczajną fikcją literacką, bo historię zawsze piszą zwycięzcy.
Na naukę pisania poświęciłem wiele swojego czasu. Mam nadzieję, iż mój wkład w rozwój literatury pięknej, zostanie doceniony, niech ta literatura będzie faktycznie piękna, a nie potoczna.

Info cykl powieści o Wedarze

Cykl powieści o Wedarze zaczyna się w roku 1912. Powieść  Drogą pod prąd wprowadza czytelnika w świat, gdzie w jednym miejscu na Ziemi, za sprawą tajemniczej organizacji o nazwie Syndykat Skrybów, panuje wysoce rozwinięta technologia, która wyprzedza epokę o dziesiątki lat.
Cykl powieści przedstawia losy bohaterów, którzy badają zagadki przeszłości. Poszukują śladów starożytnych kultur i porównują fakty z mitami. Jednocześnie prowadząc walkę z Syndykatem Skrybów i tajemniczą organizacją o nazwie Atahualpa, a także z Cieniem, który raz im sprzyja, to znowu jest neutralny, czy też sam ich atakuje.
Cykl jest barwną opowieścią o losach ludzi, których połączył przypadek i wspólne korzenie. Wszyscy z czasem tworzą zgraną grupę i każdy wie na ile u kogo może liczyć.

Wielowątkowa seria przedstawia losy najwyższej władzy Wedaru i rozpoczyna opowieść o tej niesamowitej wyspie. 
 
Na cele powieści umieszczonej w realnym świecie, stworzyłem kilka fikcyjnych miejsc, aby wspominając wiele zdarzeń faktycznych, nie razić czytelników bolesnymi faktami z przeszłości. Stąd też tajemnica, wysoko rozwinięta technologicznie wyspa, ściśle powiązana z innymi miejscami. Sama nazwa Wedar powstała jako najtrafniejsze określenie spośród dostępnych. W Wedarze prezydent chadza bez ochrony i jeżeli chce napić się piwa idzie do sklepu, żeby je kupić, jednocześnie jest osobą, która nie wzbudza publicznego zainteresowania i mieszkańcy nie gromadzą się tłumnie, aby się z nim zobaczyć, czy podać mu rękę. 
Z czasem odkryłem, że w sposób zupełnie nieświadomy do swojego cyku przemyciłem iście słowiańską mentalność z czasów istnienia państwa słowiańskiego. Mentalność, która w świetle współczesnego punktu widzenia jest niezrozumiała, gdyż opiera się na wysoko rozwiniętym poziomie wiedzy, ale wyłożenie tego tematu wymaga przedstawienie zbyt głębokiej analizy, abym mógł zmieścić ją w kilku zdaniach.
Jako osoba znająca tematykę żeglarstwa i wierny czytelnik literatury marynistycznej, nie widzę możliwości, aby unikać stosowania terminologii żeglarskiej. Trudne słowa z tej dziedziny są zawsze wyjaśnione w przypisach dolnych. A jak słusznie zauważył Karol Olgierd Borchardt: reja to reja, a nie drewniane drzewce! I nie można napisać inaczej.
Terminologia jest dla mnie ważna także w innych dziedzinach, dlatego nigdy nie nazwę pistoletu: rewolwerem i odwrotnie, bo nie jest to samo, tak jak i pirat nie jest korsarzem — pomimo tego, że w dobie ogłupiania społeczeństwa, te stwierdzenia nazywa się niesłusznie synonimami. Podobnie jak idiotycznym stwierdzeniem jest broń palna. Broń, czyli defensywa, nie może być ofensywą. Broń, jak samo słowo wskazuje, nawiązuje do obrony: broń się!, a nie do ataku. Za późno zwróciłem uwagę na ten temat i w wydanych już powieściach, używałem słowa: broń w określeniu pistoletu, czy karabinu. Broń palna - obrona palna? - jak to określenie rozumieć?
Pomysł na napisanie cyklu zrodziło wiele pytań, wówczas głównie dotyczących wydarzeń, które miałby się rozgrywać dwanaście tysięcy lat temu. Jest to okres, któremu między innymi przypisuje się powstanie egipskich piramid. Powszechne mniemanie jest zupełnie inne, ale przecież o to właśnie chodzi. Jest w dziejach wiele faktów, które albo całkowicie przemilczano, albo przeszły bez echa. 
Pisząc fikcyjną powieść, zwracam uwagę na realizm każdej sytuacji. Ważne jest także radzenie sobie z niewyjaśnionymi zjawiskami. Jednym z takich zjawisk jest niewiadoma: co się stanie, jeżeli pomiędzy dwa żaglowce, płynące obok siebie, wpłynie żaglowiec płynący z naprzeciwka? Któremu statkowi wtedy zabraknie wiatru? Niby sprawa prosta, a jednocześnie zawiła.
Na początku takim niesamowitym dodatkiem do powieści miał być statek o niesamowitych walorach, ale z czasem zmieniłem opcję i ten statek nie odgrywa już tak wielkiej roli w całym cyklu. Pomimo tego, że jest żaglowcem o siedmiu masztach z ożaglowaniem gaflowym, za których wciąganie odpowiada komputer; posiada dodatkowy napęd w postaci silników elektrycznych, które zasilanie czerpią z ładunku elektrycznego wody i posiada on własny system nawigacji badając głębokość dna i porównując z linią brzegową, z upływem lat od napisania powieści stał się on zwyczajnym. Dlaczego siedem masztów? Szybkie flagowe żaglowce w pewnym okresie nazywano szkunerami (dziś szkunerem nazywa się żaglowiec o odpowiednim ożaglowaniu), były małe i posiadały co najwyżej trzy maszty. Jedyny znany w dziejach żeglarstwa siedmiomasztowiec Thomas W. Lawson zatonął, gdyż był zbyt duży. Wszystko ma się jednak konstrukcją. We wnętrzu małego statku nie pomieściłbym tak licznego wyposażenia — oto odpowiedź. Dlaczego żaglowiec, skoro statek napędzają silniki zasilane z niewyczerpanego źródła? Odpowiedzi nie zrozumie ktoś, kto nie poznał wspaniałego świata żagli, zaś temu, kto ten świat poznał, nie trzeba niczego wyjaśniać.
Wszystkie negatywne fakty i miejsca o niechlubnym przeznaczeniu przypisałem fikcyjnemu miejscu, które nazwałem: Królestwem Tajemniczej Wyspy. Mógłbym dać tu inną nazwę, ale termin: Tajemnicza Wyspa, wystarczająco oddaje całe znaczenie miejsca. I tak król Tajemniczej Wyspy wydał nakaz ostrzelania, zdobycia, czy podbicia żaglowca, który pierwszy nie pozdrowił banderą okrętu pływającego pod jego banderą (jeżeli poszukacie, znajdziecie króla, który takie prawo stworzył). Tenże król także nazwał mieszkańców Wedaru: Piratami i wynajął przeciwko nim korsarzy, choć posiada własną flotę. Królestwo Tajemniczej Wyspy posiada swoją historię przedstawioną w powieści. Jest wyspą posiadającą ogromne złoża cennych surowców mineralnych, co pozwala królowi kupować od innych mocarstw więźniów, którzy zostają wykorzystani do pracy.
Opowieść zawarta w całym cyklu łączy w sobie wiele wątków. Walkę dobra ze złem odzwierciedlają stosunki pomiędzy mieszkańcami Wedaru, a ich dobroczyńcami: Syndykatem Skrybów. Syndykat Skrybów był niegdyś organizacją poświęcającą się rozwojowi, zatrudniających najtęższe umysły świata, prowadzącą badania. Zlecał też mieszkańcom Wedaru zadania do wykonania. Z czasem mieszkańcy Wedaru, obdarowani, za wykonywanie zleceń, najnowszymi wynalazkami, postanowili uwolnić się spod jarzma swoich mocodawców, gdyż nie wykonanie wielu zadań nie leżało w ich interesie i nie było zgodne z ich sumieniem.
Często w formie zapłaty Syndykat Skrybów przekazywał Wedarowi informację o miejscu zatopienia statku, który przewoził cenny ładunek, co pozwoliło Wedarowi stać się najbogatszym państwem-miastem na świecie.
Każdy z bohaterów ma swój świat, swoje cele i marzenia. Niektórzy walczą z przeszłością, która odciska silne piętno na obecnej rzeczywistości, inni potrafią cieszyć się tym, co mają.

Zagadkę opuszczenia Wedaru przez jego mieszkańców usiłuje rozwiązać potem prawnuk głównego bohatera Piotr Tymowski, co staje się jakby jego zadaniem pobocznym. Piotra Tymowskiego poznajemy w powieści Gdzie jest twój dom, Podróżniku?, a główny bohater staje się narratorem swojej opowieści. Piotr Tymowski musi poznać przeszłość swojej rodziny, odnaleźć Wedar, o którego istnieniu nic nie wie. Na jego drodze stają przedstawiciele Syndykatu Skrybów, a także stworzona przez Syndykat nowa organizacja: Atahualpa.
Nie mogłem tu pominąć losów innej osoby powiązanej ściśle z wydarzeniami zawartymi w powieści Gdzie jest twój dom, Podróżniku?, i w tym celu stworzyłem dodatek do powieści pod tytułem: Tajemnica starego kominka.
Piotr Tymowski wraz z przyjaciółmi musi odnaleźć podzielony na fragmenty obiekt wielkiej mocy. Fragmenty zostały ukryte w różnych miejscach na całym świecie, a jedyną wskazówką są starożytne zagadki świata.
Główny bohater dopiero w ostatnich tomach, a będzie ich więcej niż dziesięć, dowie się o przyczynie wielu swoich niepowodzeń. Zaś te informacje zna Edyta Dębicka, bohaterka dodatku Tajemnica starego kominka, ale nie zdąży o tym powiedzieć.
W powieści Gdzie jest twój dom, Podróżniku?, nie ma już Królestwa Tajemniczej Wyspy, bo władza upadła, a nadzór nad nimi objęły rządy państw bloku wschodniego i umieszczają tam więźniów politycznych, aby pracowali pod nadzorem wojska, w celu wydobywania surowców mineralnych. Obiekt silnie strzeżony jest owiany tak wielką tajemnicą, że niewielu ludzi wie o jej istnieniu.
Jeden z czytelników zadał mi pytanie: Czy nie obawiasz się tego, że ktoś po przeczytaniu kilku tomów poczuje się znudzony i nie będzie chciał czytać kolejnych książek? Nie obawiam się tego, gdyż powieści zawierają nowe wątki, co jakiś czas pojawiają się nowi bohaterowie, powieści zawierają wiele komicznych scen i sytuacji, zaś akcję do przodu pcha zagadka. Rzucanie nowego światła na istniejące zagadki świata, analiza wielu miejsc, gdzie w przeszłości coś się działo, a także podważanie istniejących schematów, są dla powieści siłą. 

W pierwszej wersji kolejnych książek z tego cyklu, główny bohater Piotr Tymowski, jako czterdziestoletni mężczyzna, miał  siedzieć nad grobem swojej pierwszej żony i snuć opowieść o swoich przygodach. Jednak z czasem zmieniłem tę formę.
Zanim napisałem tę powieści musiałem poznać wiele czynników wpływających na ludzi, na ich życie i zachowanie w danej sytuacji. Stosunki między ludzkie, miłość, zawiść, przyjaźń, wszystkie one istnieją i są reakcją zwrotną na sprowokowaną sytuację.
 Podobnie rzecz ma się z zagadkami, tajemnicami, czy nowinkami technicznymi. Dziś żyjemy w świecie komputerów, gdzie wszystko zależne jest od mocy obliczeniowej procesora i napisanego programu. Jednak pierwsze maszyny liczące, pierwowzory komputerów, zostały zbudowane na początku ubiegłego stulecia i całość składała się z przeróżnych lamp, i zajmowała ogromne przestrzenie. W tym samym czasie powstawało wiele różnych projektów — między innymi w bazie wojskowej na Helu stworzono projekt automatycznego strzeżenia opartego na podczerwieni. Piszę o tym dlatego, że wielu ludzi dziś nie rozumie nawet sposobu funkcjonowania takiego urządzenia opartego na prostym mechanizmie pozbawionym elektroniki. Podobnie też jest w przypadku zagadek z przeszłości. Wiele wskazówek jest ukrytych tylko dlatego, że opieramy się dziś na technice. Między innymi dzięki ultrafioletowi można dostrzec ślady krwi, których nie widać gołym okiem. Ale też jest wiele innych metod, o których dziś się nie pamięta. Egipskie Kolosy Memona przed naprawą wydawały dźwięki o wschodzie słońca, po naprawie już to zjawisko nie występuje. W cyklu występuje pewna forma iluzji w postaci widzianych ścian, których nie ma faktycznie. Tak naprawdę cały świat jest iluzją — widzimy wiele rzeczy tak, jak ktoś nam zasugerował. A nie widzimy rzeczy, które istnieją — zwyczajne spojrzenie, które każe nam się odwrócić, gdy czujemy, że ktoś na nas patrzy — czy już to samo w sobie nie jest zagadką?
W powieści czytelnik spotka wiele fikcyjnych miejsc, stworzonych na potrzeby książki, tylko dlatego, że umieszczenie akcji powieści w danym miejscu, może wywołać wielki niesmak. Wiele znanych faktów historycznych zostało zapomnianych lub okazuje się tylko manipulacją w historii. Dla wielu osób przeszłość minęła i nie ma żadnego znaczenia, bo liczy się teraźniejszość. Przesławna obrona Jasnej Góry w roku 1566 według Szwedów nie miała miejsca, gdyż ich zdaniem mnisi podpisali kapitulację, zaś ten dokument został ujawniony w internecie.

Faktyczna akcja powieści rozpoczyna się we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, ale pozwoliłem sobie wpleść w powieść trochę zdarzeń z lat wcześniejszych i późniejszych, co nie świadczy o braku przygotowania, czy błędzie, ale jest świadomym działaniem. Wiele informacji też odnajdywałem przypadkiem już po napisaniu tej, czy innej książki. I czasem warto było  wrócić do danej powieści, żeby te fakty umieścić.

Przedstawione wydarzenia są fikcyjne, mają na celu ubarwić czytelnikowi podróż do krainy wyobraźni, sprawić wspaniałą rozrywkę na wiele godzin. Starałem się napisać powieści tak, żeby czytelnik wraz z bohaterami odkrywał kolejne tajemnice i zagadki.  
Każdy marsz zaczyna się od pierwszego kroku. Nikt nie stał się wielkim z dnia na dzień. Samo pragnienie, chcę, nie wystarcza, żeby odnieść sukces. W każdej dziedzinie autor, czy inny twórca, jest narażony na krytykę. Pomijając już fakt, że jak powiedział ktoś mądry Krytyka jest silną bronią ludzi, którzy nie posiadają żadnych umiejętności, autor powinien posiadać dystans do siebie i swojej twórczości. Początkujący autor jest także narażony na różne heterosugestie, które mogą stać się silną blokadą, do takich należą z pisania żył nie będziesz, autor musi żyć w biedzie, autor doceniany jest po śmierci. Tezę tę potwierdził znany na całym świecie autor książek poświęconych rozwojowi osobistemu Joe Vitale. On przyznaje w jednej ze swoich książek pt.: Oczekuj cudów, że od kiedy postanowił zostać pisarzem popadł w biedę. I dopiero kiedy to zrozumiał zaczęło mu się układać i dziś jest człowiekiem majętnym.

Odkąd tylko zacząłem czytać książki, zacząłem zadawać sobie pytanie: dlaczego książki autorów takich jak Alfred Szklarski, czy Zbigniew Nienacki, nie zostały przetłumaczone na język angielski? Odpowiedzi na to pytanie nie znam do dziś. Byli to autorzy najbardziej poczytni w Polsce, a ich książki wydawano ponownie co jakiś czas, w nakładach nawet dochodzących do 200000 egz., dziś dla porównania duży nakład to 5000 egz.

Niektórzy autorzy nie chcą dzielić się tym, jak powstaje ich książka. U mnie jest to działanie zazwyczaj samoistne. W cyklu o Wedarze, gdzie pośredni temat dotyczy faktycznych miejsc wystarczy, że poznałem temat z literatury, a następnie bez żadnego planowania usiadłem i napisałem, kiedy wszystko samo się poukładało w mojej głowie. W przypadku książek, które nie zawierają nawiązania do faktów, jak Alan, czy Samotna, pisanie jest łatwiejsze, bo pozostaje większa swoboda tworzenia. Kiedyś próbowałem planować to, co wydarzy się w książce, ale wyglądało wtedy, jak pisanie na siłę.

Jestem człowiekiem ciekawskim. Kiedy posiadałem pierwszy samochód sam dokonywałem w nim wszelkich napraw. Byłem ciekawy jak pracuje silnik, czy skrzynia biegów, jak funkcjonują wszelkie mechanizmy. Nikt mnie niczego nie uczył. Potem, kiedy kupiłem komputer, poznałem komputery tak dobrze, że z czasem zacząłem je naprawiać dla innych ludzi. Kiedy zaczynałem przygodę jako DJ, miałem do dyspozycji wzmacniacz i dwa magnetofony typu deck. I nigdy żaden mikser, czy inne urządzenie, nie było na tyle problematyczne, żebym nie potrafił go podłączyć, czy obsługiwać.

Początki mojego pisania wyglądały tak, że wracałem ze szkoły i codziennie pisałem. Pisałem wówczas pewną formę cyklu powieści obyczajowych. Dziś rozumiem, że wtedy nie miałem o czym pisać, bo brakowało mi doświadczenia. Przykładem tu może być szaman, który modli się o deszcz. Jak wygląda modlitwa o deszcz? Wbrew pozorom taki szaman odnajduje ciche, odludne miejsce, i wycisza się. Wyobraża sobie deszcz, wilgoć w powietrzu, błoto pod stopami, słyszy krople deszczu uderzające w liście — tak wygląda modlitwa o deszcz. Przywołujący deszcz angażuje wszystkie swoje zmysły — słuch, węch, dotyk. W podobny sposób wiele osób zrealizowało swoje marzenia. Gdyby marzenia spełniały się łatwo, natychmiast, to wówczas byłby wielki chaos. Chociaż niektórzy ludzie posiadają taką umiejętność tak jakby się z nią urodzili. Doktor Stanisław Szczepaniak w swojej trylogii Upiory Afryki opisywał sytuacje, które z racjonalnego punktu widzenia wydawałby się wyssane z palca, a jednak wciąż ktoś je potwierdza. Mała dziewczynka potrafiła wywoływać piorun kulisty. Pewien szaman rozkazywał rojowi os. I choć dla wielu opisane zdarzenia mogłyby być tylko fantazją, to wydarzyły się naprawdę.

Uzupełnienia pomiędzy powieściami.

Uzupełnienia są serią opowiadań o przygodach bohaterów, często zawierają wątki lub wyjaśnienia pewnych wydarzeń, których nie opisywałem w powieściach. W moich planach leży wydanie ich po całym cyklu o Wedarze.

Ostatni oddech Atahualpy?

Jedenasty tom powieści o przygodach mieszkańców wyspy Wedar.
Miejsce akcji: Kolumbia.

Siedem cudów świata i… jeszcze jeden

Dziesiąta powieść o przygodach mieszkańców wyspy Wedar.
Miejsce akcji: wcześniej odwiedzane lokalizacje.


W Wedarze po staremu

Dziewiąta powieść o przygodach mieszkańców wyspy Wedar.
Powieść składa się z dwóch części: Następca tronu i Spotkanie z marzeń.
Miejsce akcji: Wedar.

W życiu mieszkańców mija dwadzieścia lat...